niedziela, 4 marca 2012


Tego co działo się dziś w sali gimnastycznej na Angedalsveien 71 sam Dante Aligheri by nie wymyślił...
w pierwszej części swojej wędrówki.
Tosia w roli głównej, pozostałe 23 osoby- równoległe role drugoplanowe.
Kostiumy we własnym zakresie.
Scenografia, choreografia, muzyka, katering- rodzice (znaczy się ja i Kuba, a nawet odwrotnie, bo moja słaba i labilna konstrukcja psychiczna podpowiadały- zostań w kuchni, nie wchodź do sali!!!).
Zdjęcia- Łukasz&Asia.
Na razie dekompensacja psychiczna nie pozwala na obiektywną ocenę sytuacji.
Co zamknę oczy widzę 15 tys. potencjalnych urazów punktowanych od 15 do 3 w skali GCS.
Przeżyli wszyscy. Parę drobnych stłuczek, do których nie przyznali się sami poszkodowani w obawie przed wykluczeniem z kolejnego skoku na trampolinie z saltem w powietrzu i lądowaniem na materacu.
Doniesienie złożył po fakcie... a z resztą nieważne!
I tak do następnych urodzin.
PS. Kolejny jest Kuba. Baaaardzo prosił- Żadnego cholernego tortu!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz