sobota, 5 listopada 2011

Powiększenie.

Lądowanie na Okęciu bez iskier. Bez sensu, co to za lądowanie bez iskier?
Rano natępnego dnia zaczynam kurs z podstaw fotografii w Akademii Nikona. Spodziewam się, że w tym dniu przekroczę Rubikon i zapanuję nad warsztatem. W końcu tyle projektów czeka na realizację.
Niestety utykają w sieci między neuronami i gdzieś tam krążą i krążą albo wypadają.
Sobota rano.
Prowadzący Paweł Duma sprawia wrażenie, że wie o czym mówi. Potem okazuje się, że jest nie tylko teoretykiem ale i fotografem głęboko praktykującym:)
Pierwsze pytania, które padły do nas:
Dlaczego fotografuję? Co mnie szczególnie kręci i czego się spodziewam dowiedzieć?
50tys 881 pytań wyrywających się z mojej głowy. Obawiam się, że zadręczę człowieka.
Nie dał się. Żadnego spuszczania po brzytwie, nie było pytania bez odpowiedzi.
Dostałam więcej niż się spodziewałam.
Może nie wiem jak zrobić tak, żeby było ok. ale przynajmniej potrafię defekty nazwać po imieniu i wiem dlaczego występują.
Poza tym odświeżenie podstaw plastyki.
Na koniec fajny podręcznik (a jak ładnie wydany!) od Nikona na pamiątkę.
Osiem godzin przeleciało nie wiadomo kiedy.
Zabieram się z A. i S. do miasta. Gadamy (kto powiedział, że to ja gadam? Ten miał rację:)
Jejuuuuu, uświadamiam sobie jak mi tego brakuje w Norge.
Tu macham łapą do nowych znajomych. Przyjeżdżajcie do nas.
Wieczorem bujamy się z Kaśką.
Najpierw kuchnia bułgarska- mmmmmm....
Potem "Pina" w 3D.
O Pinie kiedy indziej. Trudno steścić w dwu linijkach fantastyczny pomysł Wendersa.
Myśl przed zaśnięciem.
Gdzie jest powiedziane, że powinnam fotografować?
To było odkrycie dnia!
Ten kawałeczek trupa wystającego zza krzaków u Antonioniego.
Arleta.

2 komentarze:

  1. ale tak się nie robi !
    miała byc TYGODNIOWA przerwa w nadawaniu !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm,
    jak widać ufać mi nie można.
    Pozdrowaśki.
    Arleta.

    OdpowiedzUsuń