sobota, 19 listopada 2011

Fargerike Førde.

O tym że Førde ciągle pada i jest szaro pisałam nie raz.
Co można zrobić żeby było kolorowo?
Zorganizować wielokulturowy dzień i nazwać go Kolorowe Førde.Taki podprogowy przekaz, że gotowi jesteśmy (mówię o Norwegach) integrować się ze wszystkimi narodami świata.
Przez co najłatwiej dociera się do serca?
Oczywiście, że przez żołądek.






Trudno się zdecydować na... no właśnie, oprócz ciast, nie bardzo wiadomo co jest czym.
Trochę ciężko dogadać się z narodami świata  poza ich własnym językiem.
Ja decyduję się na dania z Erytrei. Taki sentyment, Kaśka była, chwaliła niewyszukaną kuchnię.




Wybieram taki zestaw.
Na naleśniku z mąki i wody leżą zgodnie z ruchem wskazówek zegara: jajko na twardo w jakimś sosie mięsnym, udko z kurczka,  danie jednogarnkowe z ziemniaków, warzyw i mięsa, biały ser.
Nie bardzo wiedziałam jak się do tego czegoś dobrać bez sztućców. Okazało się, że trzeba odrywać kawałek naleśnika zbierając weń kawałki pasz treściwych.
Nawet niezłe.
Na deser ciasto z Czeczenii to w kolorze karmelowym.


I mogłam wziąć udział w konkursie na najbardziej kolorowego pawia.
Kuba miał problem, czy kucharze i sprzedający umyli ręce.


W międzyczasie występy artystyczne. Niemniej kolorowe:


Pan grający na korze (afrykańska lutnia), którą sam spreparował z tykwy, skóry antylopy, struny z żyłki wędkarskiej.
Grał, śpiewał. Sala dała się ponieść fali.
Po dyżurze wolę zdecydowanie Førde monochromatyczne.
Wieczorem Requiem w kościele.
Zgarniamy po drodze M. i A.
Prawie dojeżdżając na miejsce zorientowałam się, że nie wzięliśmy biletów.
Wyrzucamy na miejscu dziewczyny sami biegiem z powrotem do domu.
Czy wspominałam o maratonie na obcasach?
Myślę, że w sprincie na szpilkach mam co najmniej srebrny medal!
Trochę się spóźniliśmy, zostały miejsca w galerii na górze.
Zależy mi żeby pyknąć foty bo nasze oddziałowe dziecko wraz z małżonką śpiewają w chórze.
Oczywiście chcąc zrobić to bezszelestnie zachowuję się jak słoń w składzie porcelany:




Ale dzieci są: Hans Kristian (trzeci od prawej w pierwszym rzędzie chórzystów), za nim żona Jannecke.
Znowu wyszło, że muszę kupić nowy aparat:)
Jutro znowu tryb awaryjny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz