środa, 14 września 2011

Synowie Norwegii.

Tak sobie siedzę i myślę, zupełnie jak śp. Pankracy, o filmach, które zostały mi w "tyle głowy".
Żadnych kryteriów, żadnych "dlaczego?"... ot tak po prostu. Weszły do pamięci stałej i zostały.
No to lecimy: Imię róży, Księga Diny, Kontrakt rysownika, Zet i dwa zera, Budka telefoniczna, Miasteczko Twin Peaks, Dzikość serca, Ostatnie kuszenie Chrystusa, Arizona Dream, Big Lebowski, Pulp Fiction,
Instytut Benjameta, Aniołek, Kłopotliwy człowiek, Zwykły dzień w pracy, Elling,
Przypadkiem, cztery ostatnie to norweskie produkcje. Czyli jakiś jednak klucz zaczyna się zarysowywać.
Dziś pierwsze norweskie (nie licząc filmów dla dzieci) wyjście do kina we dwoje.
I tu piorun we mnie by strzelił gdybym napisała, że przypadkiem wybraliśmy się na ten właśnie film, nabywszy niecałe 2 tygodnie temu na lotnisku w Bergen książkę na podstawie której powstał.
Krótkie streszczenie: ojciec wyluzowany architekt, 2 synów, początek lat siedemdziesiątych...i na tym koniec podobieństw. Aha, na początku jest jeszcze mama ale ta szybko znika z planu, przejechana przez auto w trakcie pedałowania na rowerze.
To jest punktem zapalnym w buncie przeciw zastanej rzeczywistości, jaka by ona nie była.
Nikolai zostaje punkiem i wyznawcą doktryny, że wszystko jest gównem (no może z wyjątkiem moczu).
A detalicznie: disco, Led Zeppelin, Slade og Smokie, Abba, hipisi, Thorbjørn Egner*, Arbeiderpartiet, 17 maja, wycieczki do lasu, nynorsk, kotlety z łosia, bunad, kasza na mleku, wegetarianie, rodzice...
Tak poważne zarzuty ojciec Magnus ripostuje jedynym prawem obowiązującym w miasteczku Kardamonowym (flagowym dziełem wspomnianego wyżej i wyklętego T. Egnara)
Man skal ikke plage andre,

man skal være grei og snill,
og for øvrig kan man gjøre hva man vil"
co w wolnym tłumaczeniu leciałoby mniej więcej tak: nie można dokuczać innym, trzeba być fajnym i miłym a poza tym można robić co się chce.
No i jak tu się buntować jak ma się ojca hippisa, który zawsze stoi za synem?
Film faktycznie norweski do bólu.
Reżyserował Jens Lien, który dał się poznać w "Zwykłym dniu w pracy" a w roli ojca nasz ulubiony Kjell Bjarne z "Ellinga" czyli Sven Nordin.
Po wyjściu z kina Kuba nie mógł sobie znaleźć miejsca za kierownicą. Nie, nie i jeszcze raz nie!
jego pierwsze refleksje.
Znaczy się zagrała ta co trzeba struna, skoro są emocje:)
U mnie "Sønner av Norge" na razie w pamięci podręcznej, czas pokaże czy odłoży się w tyle głowy.
*Thorbjørn Egner: człowiek- orkiestra, rysował, pisał książki dla dzieci, teksty piosenek, muzykę.
Głównie kojarzony z książką dla dzieci Miasteczko Kardamonowe, które zaistniało naprawdę w Kristiansand. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz