piątek, 16 września 2011

Koniec lata.



Piątek. Słońce. Czego trzeba więcej, żeby się cieszyć? Nawet jeśli jutro dyżur.
Zwarliśmy szyki, dzieci, dziadek i reszta do wozu i ahoj przygodo!
Zanim zdążyliśmy się zmęczyć odpoczęliśmy:)








W międzyczasie obskoczyłam okoliczne krzaki w poszukiwaniu widoczków:



No i chyba, gdzieś tu zgubiłam swoje kultowe okulary, "które noszą tylko niezwykłe kobiety".


Jak się zorientowałam, zaklęłam szpetnie po francusku zupełnie jak książę pan z Rumcajsa, wzięłam głęboki oddech i popatrzyłam w górę licząc do 50.


Jak już odpoczęliśmy zrobiło się ciemnawo więc wróciliśmy do domu.
Główny atak jeziora ma nastąpić jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz