czwartek, 26 stycznia 2012

Noc cudów.

Zaspaliśmy.
Dawno nam się to nie zdarzyło, zwłaszcza, że na budziku (tym co nas imitacją wschodu słońca budzi) coś koło piątej było, gdy kontrolny, klasyczny zegarek wskazywał 7.30.
Bez makijażu. Trudno, jakoś przeżyjemy.
W pracy jeden temat dyżurny:
-A widziałeś/widziałaś wczoraj zorzę polarną nad Førde?
-Nie, a ty?
-Też nie ale widziałam/ widziałem zdjęcia w Firdzie (taka lokalna gazeta).



foto1 Lukasz Redzio
foto2 Tromd Iversen

Ponoć zamieć na słońcu jakiej od 6 lat nie było. W całej Norwegii można podziwiać, niestety przez parę minut.
I co jeszcze dziwniejsze (a może nawet nie bardzo) sporo fotek z aparatów polskobrzmiących nazwisk właścicieli.
Gadamy chwilę z Sarą przed wyjściem.
Sara narzeka, że spóźniła się dzisiaj bo zaspała. Budzik (taki jak nasz) nawalił i jakąś bezsensowną godzinę rano pokazywał zamiast budzić zorzą polarną.
Hmmm, dziwna godzina? Coś nam to przypomina.
Dzielę się z Kubą moimi refleksjami.
-A może to dywersja obcego wywiadu, albo kosmici, albo inspekcja pracy miała nalot na obcokrajowców rano i sprawdzała o której to się do pracy przychodzi, a może wszystko razem?
Na co Tosia wtrąca swoje 3 grosze, żeby temat zmienić:
-A wiecie, że w nocy prądu nie było bo Sara (mała ) poszła zrobić siku i zgasło światło właśnie wtedy i zawołała mamę i...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz