niedziela, 4 maja 2014

Tozsamosc Bournea.



Zaczynajac prace w kombinacie dostalam karte indentyfikacyjna.
Niby taka zwykla wywieszka ze zdjeciem, imieniem, nazwiskiem, nazwa kombinatu no i jeszcze taki drobny szczegol - chip.
I o ten chip sie rozchodzi. W podziemiach kombinatowego budynku znajduje sie instytucja zakladajaca profile pracownikom i wszczepiajaca chipy. Nawet nie boli. Siadasz na stoleczku, robia ci zdjecie i tyle.
Ale za to potem... Wielki Bratu czuwa, wszystkie ruchy chipu sa rejestrowane. Aby sforsowac wiekszosc drzwi trzeba uzyc karty, dostac znizke w kantynie czy pobrac bialy sort mundurowy - to samo. Z ubraniami roboczymi jest najweselej: trzeba stanac przed sciana z automatami do wydawania i przejechac karta, wtedy na czytniku pojawia sie twoj rozmiar ubrania (oczywiscie zakodowany w chipie) i wystarczy zaznaczyc co chce sie pobrac: np. spodnie plus bluza pluz bialy kitel i enter na koniec. Wtedy system ruchomych wieszakow dostarcza do sluzy wydajacej, tuz przy automacie, zamowiony mundurek i nie poda nastepnego skaladnika zamowienia poki pusty wieszak nie zostanie odwieszony.
Wg regul gry mamy zmieniac codziennie lachy zeby zarazy nie roznosic, a zuzyte wyrzucac do automatu, ktory je rozpoznaje (dzieki wszytym w znacznikom). Na liscie Wielkiego Brata zostaje odhaczone co pobrano, a co oddano.
Trzeba przyznac, ze Haukeland to najabardziej znana mi strzezona twierdza. Aby dostac sie do lozka na nocnym dyzurze (jak ma sie szczescie to tak gdzies kolo 4 nad ranem) czlowiek musi pokonac 7 par drzwi z czego 4 zakodowane. Forsowanie odbywa sie oczywiscie dzieki karcie identyfikacyjnej oczywiscie. Czyli i tak jest latwiej niz miala biedna Catherinie Zeta Jones w "Osaczonych", ktora musiala miedzy pajecza siecia laserowa sie przeciskac.
Ciagle mam oczy okragle z wrazenia jak leciutko rzeczywistosc zaczyna zamieniac sie w wirtualna, sterowana systemem komputerowym. Ciagle ktos gdzies tworzy moj profil (google, spotify, Haukeland, Zalando...) zeby dopasowac zycie do moich potrzeb ale mam przeczucie, ze jest dokladnie odwrotnie. Plan jest zeby dopasowac mnie do systemu, ktory kotos obmysla dla swoich potrzeb.
Tosia ma kolezanke, ktorej tata zajmuje sie wdrazaniem nowych technologi ulatwiajacych zycie staruszkom. Na czym to polega? Zdemencialym dziadkom zaklada sie opaske, ktora jest GPS-em, jesli dziadek wyjdzie i nie umie wrocic to da sie go namierzyc. No takie zycie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz