piątek, 9 maja 2014

Dialogi na cztery nogi.

Pare dni temu zostala nam przedstawiona nowa kolezanka na oddziale, ktora zostala zatrudniona na roczne zastepstwo, czyli tzw. vikariat.
Na przerwie sniadaniowej Kari (lat miedzy 40 a 50) wyciagnela pudlo z kanapkami i jakby od dawna byla zaznajomiona z mlodziakami, wtracila sie do rozmowy cyklistow.
- Startujecie w rajdzie pod koniec maja?
- Ja startuje, ona sie zastanawia... ale Lena na pewno bedzie jechac bo ma najlepsza z nas kondycje codziennie do pracy przyjezdza rowerem, a jak ma nocny dyzur to przybiega do pracy w ramach odstresowania.
- A jak daleko mieszka Lena, zapytalam z glupia frant.
- Cos kolo 1,6 mili od szpitala.
- A na kilometry ile to bedzie?
- 16 km.
Potem Kari wypytala wszystkich o ich czasy, trasy i takie tam, no i zostala przyjeta do grona swojakow.

Paralelno konwergentny wieczorek zapoznawczy podsluchany (tym razem nie przez nas:) w samolocie linii Norwegian cytuje ninejszym:
- Ja tu panu pomoge z ta torba na polke...
- Dziekuje, Zbyszek jestem.
- Janusz.
- Skad jestes?
- Ja z Sandviki (klasyczna polska odmiana przez przypadki norweskich nazw wlasnych).
- Gdzie lowisz?

Tym razem miejsce akcji na sali interwencji naczyniowych. Dag - radiolog interwencyjny, spekuluje z reszta zespolu czy bergenczyk Carl Espen ma szanse w Eurowizji.
- Eeee raczej nie przejdzie bo taka normalna piosenka, normalny facet.
- Nawet nie za bardzo potrafji spiewac. Nie to co w tamtym roku, Margaret glos miala.
- Nawet nie zartujcie, ze pamietacie piosenke, ktora spiewala - wtracilam swoje trzy øre (tak naprawde ja pamietam tylko jej fatalna sukienke)
- Oczywiscie, zapalil sie Dag. To byla fajna piosenka.
Zrobilo mi sie glupio.
-A wiesz kto Polske reprezentuje?
-Nie mam pojecia.
Wrocilam do domu i sprawdzilam. Zrobilo mi sie jeszcze bardziej glupio. Cytujac klasyka Adasia Mialczynskiego...
Ale szacun dla praczki:)

PS: A Margaret Berger to cos pomiedzy Røyksopp a Sinnead O´Connor.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz