czwartek, 13 czerwca 2013

Złoto dla zuchwałych.

- Chcecie biec w sztafecie organizowanej przez szpital? - zapytałam, spodziewając się odpowiedzi (odmownej, ma się rozumieć).
- CHCEMY!!!
- Dobra, jeszcze raz zapytam, bo może nie zrozumieliście... biec 2 km trzeba... z innymi dziećmi...
- CHCEMY - padała chóralna odpowiedź i to bez namysłu.
- No i tylko jeden przybiega pierwszy... - dodałam aby uniknąć rozstroju nerwowego jednego z członków naszego teamu.
- No to co, i tak wszyscy dostają złote medale i hamburgery gratis!
Poszły dzieci w ojca, nie ma co!





W czasach podstawówkowego kolonializmu, postanowił Kuba wziąć udział w biegu.
Wysłał młodszego brata na przeszpiegi, z jaką konkurencją będzie musiał się zmierzyć.
- Eeeeeeee, spoko! Biegnie Spisak i inne cieniasy.
- Dobra, zapisuj mnie, będzie złoto jak nic!
Niestety rzecz nie miała miejsca w Norwegii więc ze złota nici wyszły, nawet bardzo cienkie nici...
Ale dobiegł do mety:)
Do tej pory używamy grypsu odnośnie potencjalnej konkurencji.

I wystartowali nasi faworyci w biegu organizowanym przez szpital dla wszystkich chętnych zrzeszonych w zespoły z zakładów pracy lub z wolnej stopy, osobna kategoria dla wszystkich dzieci od 1 dnia do 13 rż
Biegł kto mógł, nawet niemowlaki w wózkach napędzanych mięśniami rodziców:)
Jako się rzekło złoto dla wszystkich bez względu na wynik, za to płacz tego co przybiegł drugi - wrażenie bezcenne.




Stańcie tutaj to wam pytknę zdjęcie...

- Maaaamaaaa, daj spokój z tymi zdjęciami, znowu podpiszesz, że jedliśmy hot dogi.
- Ja? W życiu! Stań Tofik normalnie i nie rób głupich min:)


No, lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz