Wczoraj o mały włos Kuba dołączyłby do lazaretu ale dziś wstał funkiel nowy i poszedł do pracy.
Uprawiamy kulturę.
"Alicja w Krainie Czarów" Tima Burtona na tapecie.
Niesamowite wrażenie robi warstwa plastyczna filmu.
Pełna kontrola nad kolorami, żadnej fuszery.
Kot z Cheshire na ten przykład:
Barwy harmoniczne (tu błysnę niczym chrząstka w salcesonie po kursie podstaw fotografii w Warsaw- położone obok siebie na kole chromatycznym) szaro-czekoladowy z turkusem i szmaragdowym sprawiają, że człowiek mruczy z zadowolenia.
Czy też Alicja w pastelowych błękitach:
Albo wręcz odwrotnie kontrast do bólu zębów, barwy dopełniające- przeciwlegle położone na kole: czerwono-pomarańczowy i zielony.
No i oczywiście Johnny Dupa jako Szalony Kapelusznik:)
W międzyczasie lekcje z Tosią, wycinanki skalpelem.
No i moja ulubiona prycza.
"Powiedz mi co czytasz, a powiem ci kim jesteś".
Ok, stosik obok mojego łóżka:
1. Kolorowy atlas "Anatomia ultrasonograficzna"
2. Susan Sontag "O fotografii"
3. Instrukcja obsługi aparatu Coolpix P100
4. Adam Wajrak "Kuna za Kaloryferem"
5. Paulina Reiter i Alicja Długołęcka "Seks na wysokich obcasach"
6. Janosch "A w Wigilię przyjdzie Niedźwiedź"
7. Kompendium Nikona "Radość fotografowania"
8. Małgorzata Zielińska "Domowa piekarnia" rzecz o pieczeniu chleba.
No i na co wchodzi?
Arleta.
PS. A deszcz padał i padał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz