poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Tosia gikk til skolen.





"Lisa gikk til skolen"  to taki norweski zamiennik poszła Ola do przedszkola, tylko zamiast Oli jest Lisa, zamiast przedszkola - szkoła i zamiast wierszyka jest piosenka. Reszta mniej więcej się zgadza, czyli bla, bla, bla, bla, bla.
Nowy rok szkolny się zaczął. Ustalamy nowe rutyny, takie nowe kroki w kadrylu z kotylionem: kto kogo dokąd dostarcza, odbiera, sprawdza bileciki autobusowe, stroje na basen, kanapki, zamawia owoce do szkoły.
Dziś Tosia poszła do nowej szkoły, trzeciej w jej karierze.
Rok temu przeprowadziliśmy się nad fiord. Na naszej ulicy mieszka kilka dziewczynek w Tosi wieku... więc samo przez się, że byłoby fajnie spotykać się z nimi również w szkole.

- Gunnar, czy Wy Norwegowie nie stresujecie się nowymi sytuacjami takimi jak zmiana szkoły, pracy, domu?
- Czemu? Skoro to normalne to czemu mamy się stresować. Pomyśl ilu nowych znajomych możesz zyskać:)
- No właśnie - NOWE - (czyt. nieznane) to jest stresss, a co ze starymi znajomymi?
- Nie wiem, o co pytasz.

Tosia zaczęła też długo wyczekiwane zajęcia plastyczne w domu kultury. Stwierdziła, że opłacało się czekać, cała przyjemność po naszej stronie widząc ją super zadowoloną po powrocie.
Stachu nadal jest perkusjonistą (ćwiczy w podziemiach domu na korytarzu między spiżarnią a pralnią). Z resztą szkoła norweska (coby nie gadać o jej niskim poziomie nauczania, czego ja nie potwierdzam ale może to wynikać z mojego niskiego poziomu intelektualnego, skoro większość Polaków nawala... to coś w tym musi być) daje dzieciom różniste możliwości rozwoju. Z podsłuchanej rozmowy Staszka i Tosi.
- a ja dzisiaj grałam na muzyce na pianinie, chcesz to ci pokażę...
- eeeeee tam, a ja wziąłem sobie gitarę i też zacząłem grać,
- ale przecież ty nie umiesz grać na gitarze,
- no okazało się, że umiem tylko wcześniej nie próbowałem
Ha, ha, ha. Też chciałabym wziąć cokolwiek do ręki i ot tak po prostu zacząć to robić bez zastanowienia czy potrafię:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz