czwartek, 26 kwietnia 2012

222 wzgórza.

- A przyjechalibyście kiedy?
- A może byśmy i przyjechali...
- No to weźcie i przyjedźcie.
- Ano, może i do tego kiedy dojdzie. Wszyscy wiedzą jakie z nas domestosy co to problem z prawem powszechnego ciążenia mają do momentu wyjścia z domu, bo potem już jest fajnie:)
- Jest takie święto fotografii na dalekiej północy w Kristiansund, raz w roku w kwietniu... Może poświętujemy również?
- Myśl jest przednia, wchodzimy w to!

I tak słowo stało się ciałem. Zaprzęgliśmy konie (mechaniczne) i w drogę ( po której nabyliśmy co nieco w ramach licytacji).
Samo Molde robi wrażenie swoimi 222 otaczającymi szczytami gór, zwłaszcza z pokoju Jasia.



Co tam Molde byłoby warte bez naszych ulubionych znajomych.
Agnieszka, Marysia, Marek i Jaś - wyczynowy team, który nie ma sobie równych.
Nasi faworyci jeśli chodzi o uteliv ( życie poza domem).
Marysia już jako noworodek zaliczyła pierwszy wyjazd na narty, nie wspominając o Jasiu, który chyba żyje w norweskim przekonaniu, że dom jest na zewnątrz, w budynku tylko się przeczekuje "międzyczas".
Przez kilka dni mieliśmy okazję porównania paralelnych (ale nie kowergentnych) historii ludzi stamtąd tutaj.
Mimo tego, że cienko wypadamy w klasyfikacji ogólnej jeśli chodzi o sporty rodzinne to i tak
fajnie było po prostu pobyć ze sobą.
Dziękujemy:)






1 komentarz:

  1. A tak, nie ma to tamto. Gosc w dom, baba z wozu. Trza sie starac zeby wycieczka skonczyla sie bez niepotrzebnych nikomu zwlok zalegajacych, a jednoczesnie zeby Stachu cos z radoscia dla kumpli w budzie zagajal jako tam w lykend bywalo. kort sagt zaproszenie otwarte.
    Marek

    OdpowiedzUsuń