piątek, 9 marca 2012

Historia jednego pocisku.

Niedawno- przy okazji kawalka, ktory przykleil mi sie do uszu- wspomnialam o nadawcach z Londynu, co to tak niewinnie podsylaja muze.
No i potem, trudno ja z uszu odwniac.
Tym razem nie bylo inaczej. Bomba z opoznionym zaplonem.
Bylo to jeszcze w czasach gdy bylam wyznawczynia fejsa... wtedy przyszlo.
Facet i babka subtelnie wygolaszeni ciagneli dumke na dwa glosy. Wlasciwie to on wyciagal w gornych rejestrach... ona dolaczyla pod koniec.
No i jeszcze takie kubistyczne impresje najpierw sie pojawialy na ich cialach, zeby zniknac na koniec (w sumie nietrudno wymyslic wg. jakiego wzorka).
Ok, przeminelo z fejsem...
Po paru miesiacach w Hemsedal, facet z babeczka wrocili znowu.
-Znasz Kimbre?
-Nie.
-A Gotye?
-Tez nie.
-Ok, to Ci sie na pewno spodoba.
...
-Aaaaa, to Ci... znam ich!!!


Wczoraj po dyzurze wpadlam w moj ulubiony stan rozdwojenia jazni, kiedy nie bardzo rozrozniam jawe od snu. Ide do sklepu po puszke herbaty a laduje (nie wiem czemu) w sklepie z meska odzieza i zapadam w miekkiej sofie (ciagle nie wiedzac dlaczego). Zamykam oczy i... odlatuje, nie wiedzac dokad...
WIEM! To oni mnie tu przyciagneli. Przeciez wlazlam tu tylko dlatego, ze ich uslyszalam.
Ale zmyla... Wcale nie oni...Inni ale rownie dobrzy.


Ciekawe co teraz podsuna Ci z Londynu?
Kasia i Seba, dawajcie jeszcze!
Pozdrowaski.
PS. Widzimy sie pewnie za niedlugo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz