Dyżur. Biegiem do pracy. Po drodze sprawdzam w pędzie możliwości 8- megapikselowej kamery. Trochę jak z tym Nikonem1 co to ma sam zdjęcia robić bez zużywania inteligencji właściciela:)
Jakoś tak ze śniegiem pacjentów dosypało ale co mi tam... jeszcze tylko dziś i... 10 dni wolnego.
Bim – bom
Im bardziej prószy śnieg,
Bim – bom
Tym bardziej sypie śnieg
Bim – bom
Jak biały puch z poduszki.
I nie wie zwierz ni człek,
Bim – bom
Choć żyłby cały wiek,
Bim – bom
kiedy tak pada śnieg,
Bim – bom
Jak marzną mi paluszki.
The more it snows
(Tiddely pom),
The more it goes
(Tiddely pom),
The more it goes
(Tiddely pom),
On snowing.
And nobody knows
(Tiddely pom),
How cold my toes
(Tiddely pom),
How cold my toes
(Tiddely pom), Are growing.
Tak mnie ze śniegiem naszło. Co chwilę ktoś wchodzi do opisowni i rzuca: Oooooo! Pada śnieg. Trzeci był Hans Kristian, który wchodząc zamruczał po puchatkowemu:
"Det snør, det snør
tiddeli bom..."
co oznacza mniej więcej to samo po ichniejszemu:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz