Gdzie byłam jak mnie nie było? W stolyczce... norweskiej stolyczce.
Nauki pobierałam. Jak to się dzieje w najbogatszym kraju świata?
Nic prostszego. Trzeba wejść w internecie na stronę Legeforeningen czyli takiej naszej Izby Lekarskiej. Tam w zakładce kształcenie znaleźć katalog kursów do specjalizacji i potem już z górki.
Przychodzi pocztą rachunek za kurs plus wyżywienie (całkiem słony - rachunek znaczy się, bo wyszynk jest boski), który należy dostarczyć na oddział. Oddział pokrywa koszty.
Następnie trzeba zaklepać sobie bilety (na dowolny środek komunikacji, wliczając samolot) i hotel, przepraszam - dobry hotel, który proponuje Legeforeningen. Ważne żeby nie pogubić kwitków bo je trzeba załączyć do wniosku o refundację (całkowitą, sic!) z Lege...
Ile to byłoby na pln? Parę okrągłych tysiaków, tak koło 6 - 8. Ale jak wspomniałam wybraliśmy najbogatszy kraj na świecie więc kształcenie kosztuje... państwo ma się rozumieć.
Tym razem o dzieciakach w obrazowaniu było. Bardzo dobry i jednocześnie intensywny kurs aż do wyczerpania ATP w mózgu.
Tym razem polecanym hotelem okazał się Thon Hotell Ullevål, czyli jeden z sieci hoteli najbogatszego Norwega, dziadka w anoraku jak go tu ochrzcili.
Cały event miał miejsce wokół stadionu piłkarskiego dokładnie otoczonego centrum konferencyjnym. Tu właśnie w jednej z sal wykładowych mieliśmy zajęcia. Można było nawet w kapciach przychodzić korzystając z przełączki między hotelem a centrum.
W tym samy czasie odbywało się parę innych szkoleń m.in dla norweskiego związku piłki nożnej.
Spotykaliśmy się na wspólnych lanczach i w sumie tylko wiek nas różnił bo na visus nikt by nie odróżnił kto jest kto. Żadnej pani doktor w garsonce czy w perłowych kolczykach. Żadnej w makijażu czy choćby w spódnicy, żadnej w butach na obcasie... No może z drobnym wyjątkiem...
- Wiesz nie pasujesz do tej ekipy - powiedziała A.
- ?
- No z tymi pomalowanymi pazurami i włosami do sufitu. Zobacz na sali, cała reszta wygląda jak wyciągnięta z kontenera.
- Wiesz A. W Polce to mi przeszkadzało, że zawsze byłam z innej bajki i nie pasowałam do reszty.
Teraz to mi schlebia. A swoją drogą niech ci z kontenera mają pojęcie, że na żelu do włosów i trampkach Conversach nie kończy się lans.
Tak sobie drepcząc po korytarzach centrum odnalazłam swój model fryzury: norweski piłkarz rocznik 1936 lub 1962.
Nauki pobierałam. Jak to się dzieje w najbogatszym kraju świata?
Nic prostszego. Trzeba wejść w internecie na stronę Legeforeningen czyli takiej naszej Izby Lekarskiej. Tam w zakładce kształcenie znaleźć katalog kursów do specjalizacji i potem już z górki.
Przychodzi pocztą rachunek za kurs plus wyżywienie (całkiem słony - rachunek znaczy się, bo wyszynk jest boski), który należy dostarczyć na oddział. Oddział pokrywa koszty.
Następnie trzeba zaklepać sobie bilety (na dowolny środek komunikacji, wliczając samolot) i hotel, przepraszam - dobry hotel, który proponuje Legeforeningen. Ważne żeby nie pogubić kwitków bo je trzeba załączyć do wniosku o refundację (całkowitą, sic!) z Lege...
Ile to byłoby na pln? Parę okrągłych tysiaków, tak koło 6 - 8. Ale jak wspomniałam wybraliśmy najbogatszy kraj na świecie więc kształcenie kosztuje... państwo ma się rozumieć.
Tym razem o dzieciakach w obrazowaniu było. Bardzo dobry i jednocześnie intensywny kurs aż do wyczerpania ATP w mózgu.
Tym razem polecanym hotelem okazał się Thon Hotell Ullevål, czyli jeden z sieci hoteli najbogatszego Norwega, dziadka w anoraku jak go tu ochrzcili.
Cały event miał miejsce wokół stadionu piłkarskiego dokładnie otoczonego centrum konferencyjnym. Tu właśnie w jednej z sal wykładowych mieliśmy zajęcia. Można było nawet w kapciach przychodzić korzystając z przełączki między hotelem a centrum.
W tym samy czasie odbywało się parę innych szkoleń m.in dla norweskiego związku piłki nożnej.
Spotykaliśmy się na wspólnych lanczach i w sumie tylko wiek nas różnił bo na visus nikt by nie odróżnił kto jest kto. Żadnej pani doktor w garsonce czy w perłowych kolczykach. Żadnej w makijażu czy choćby w spódnicy, żadnej w butach na obcasie... No może z drobnym wyjątkiem...
- Wiesz nie pasujesz do tej ekipy - powiedziała A.
- ?
- No z tymi pomalowanymi pazurami i włosami do sufitu. Zobacz na sali, cała reszta wygląda jak wyciągnięta z kontenera.
- Wiesz A. W Polce to mi przeszkadzało, że zawsze byłam z innej bajki i nie pasowałam do reszty.
Teraz to mi schlebia. A swoją drogą niech ci z kontenera mają pojęcie, że na żelu do włosów i trampkach Conversach nie kończy się lans.
Tak sobie drepcząc po korytarzach centrum odnalazłam swój model fryzury: norweski piłkarz rocznik 1936 lub 1962.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz